No to już ja!!!
Moi Drodzy,
Jesteśmy w tej chwili na lotnisku w Hong Kongu i czekamy na samolot, który nas zabierze bardzo daleko, bo aż do samej Australii!
Mogłabyś być bardziej dokładna, Gabrysia. Australia to ogromny kraj i pewnie nasze Pandy zastanawiają się, które miejsca tam odwiedzimy!
Dobrze, Max. Skoro nalegasz… Lecimy najpierw do Sydney. Słyszeliście o tym mieście? To największe miasto Australii, leżące w południowo-wschodniej części tego kraju. Zadowolony, Max? Jak może już zauważyliście Max ma dziś bardzo zły humor i trudno mi jest z nim wytrzymać… Nie wiem jak ja przeżyję te długie godziny lotu…
Nieprawda. Gabrysia! Wcale nie jestem w złym humorze tylko jestem lekko poddenerwowany. Ja już bym pokazał temu złodziejowi z kim zadzierał, gdybyś tylko nie powstrzymała mnie!
Nie jestem tego taka pewna, Max. Ale zacznijmy od początku, bo nasi Wierni fani nie wiedzą o czym mówimy, prawda? Zaraz Wam wytłumaczę dlaczego Max jest w takim humorze. Pamiętacie jak byliśmy w świątyni buddyjskiej w Tybecie? Odwiedziliśmy tam mojego pra-pra dziadka Lee. Spędziliśmy tam kilka dni i Max często się wymykał aby pomedytować razem z innymi mnichami. Ale Max nie powiedział mi jednej rzeczy: nie tylko uczył się medytacji, ale jeden z mnichów potajemnie uczył go Kung Fu! Max ukrył to przede mną bo dobrze wiedział, że nie lubię żadnych form walki i byłabym przeciwna temu ze strachu, że Max skrzywdzi siebie albo kogoś innego…
Nic nie rozumiesz Gabrysia. Kung Fu to sztuka walki i nie chodzi tu o agresję, ale o naukę bronienia się przed nią. Samo słowo oznacza osiągnięcie czegoś przez ciężką i wytrwałą pracę. To bardziej filozofia i praca nad sobą i swoim ciałem, a nie zwykła walka. Z resztą powinnaś się cieszyć, że podróżujesz z Kolegą, który mugłby Cię obronić w razie niebezpieczeństwa…
Tak wiem. Masz rację, Max. To słodkie z twojej strony.
Słodkie? Wcale nie jestem słodki tylko odpowiedzialny!
No dobrze, już nie bądź taki! Jesteś słodki i odpowiedzialny! A więc, gdy dotarliśmy do Hong Kongu, Max mógł mieć okazję zaprezentować swoje talenty w Kung Fu!
Śpieszyliśmy się na samolot i w całym zamieszaniu ktoś próbował mi zabrać torbę na ulicy! “Na pomoc! Złodziej!!!”, krzyknęłam najgłośniej jak umiałam. Trzymałam torbę najmocniej jak tylko mogłam, ale złodziej był uparty i ciągnął ją w swoją stronę z dużą siłą. Max szybko do mnie podbiegł i zamiast mi pomóc wyrwać torbę z rąk złodzieja po prostu stanął obok niego w dziwnej pozycji. Przez chwilę stał tak nieruchomo, po czym zaczął wymachiwać rękami i nogami w bardzo dziwny sposób. Wyobraźcie sobie flaminga, który trzepocze skrzydłami. Tak właśnie wyglądał Max! Haha! Szkoda, że nie mogliście tego zobaczyć!
To właśnie jest Kung Fu, Gabrysia! Nie znasz się na tym. Zrobiłem dokładnie te ruchy, których nauczył mnie mnich w świątyni buddyjskiej. No dobrze, przyznam, że w jego wykonaniu mogły wyglądać nieco lepiej, ale starałem się…
Nasz złodziej był w takim szoku, gdy zobaczył Maxa wykonującego te dziwne akrobacje, że wypuścił prawie moją torbę z rąk! Nadepnęłam mu mocno na stopę, a on głośno krzyknął, upuścił torbę na ziemię i uciekł ile sił w nogach! Tymczasem Max nadal trzymał pozycje flaminga: miał jedną nogę w górze, zamknięte oczy i był w głebokiej koncentracji…
Nie rozumiesz, Gabrysia. To specjalna technika, aby spłoszyć wroga. Z resztą zadziałało, prawda?
Hmmm, rzeczywiście mojej torby nie skradziono, ale nie wiem czy twoja technika miała z tym coś wspólnego… Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy! Czekamy teraz na nasz samolot do Australii i już nie możemy się doczekać nowych przygód! Wiecie może coś o Australii? Byliście tam kiedyś albo czytaliście coś na ten temat?
Do zobaczenia!
Gabrysia i Max Mistrz Kung Fu Flamingo
PS:w kolejnych dwuch podrużach będzie uczestniczyła Ella bo ja,ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz