czwartek, 7 stycznia 2010

Gabrysia i max w Mexsiku CZĘŚĆ/4

Witamy ,

Czy chcielibyście poznać końcówkę naszej przygody w Piramidzie Strachu? Max rzucił się na mumię krzycząc, aby nie zrobiła nam nic złego, bo tego ostro pożałuje! Mumia także zaczęła krzyczeć, co było dziwne, bo chyba mumie tego zazwyczaj nie robią… Próbowała się wyrwać z rąk Maxa i nagle zrobiła ostry ruch do tyłu i uderzyła głową o scianę światynii! Mumia osunęła się na podłogę i opadła bez ruchu… Spojrzeliśmy na siebie z Maxem i rzuciliśmy się sobie w ramiona. Cali się trzęśliśmy z emocji…

“Max, uratowałeś mi życie!“, powiedziała Gabrysiaa. Poczułem się trochę jak bohater 8)

Nagle usłyszeliśmy jakiś dźwięk: Mumia sie znów poruszyła! “Ojej, moja głowa… strasznie boli…” zajęczała. Max podszedł do niej ostrożnie i pociągnął za papier, który sie nieco obszarpał w czasie walki. Nagle spod papieru ukazała się twarz chłopca. “To nie żadna mumia!”, krzyknął Max. Chłopiec miał około dziesięciu lat i był zupelnie normalny. Na pewno nie był duchem Majów, ani nie przybył z zaświatów. Nic nie rozumieliśmy z tej całej historii. Chłopiec dotknął swojej głowy i lekko zajęczał: “Moja głowa… Będę miał sporego guza. Ale rozumiem, że sie mnie przestraszyliście. Taki był mój cel. Przebieram się za mumie, aby odstraszać nieproszonych gości. Mieszkam niedaleko stąd i razem z rodziną chcemy zachować to miejsce w tajemnicy. Ale Wy się nie wystraszyliście. Jesteście bardzo dzielni!. Chodźcie, zaprowadzę Was do mojego domu.” Nadal nie wiedzieliśmy kim jest, ani jak się nazywa, ale poszliśmy za nim. Być może mógł nam pomóc odnaleźć córkę agenta z Londynu?

Szliśmy przez długie i wąskie korytarze świątyni. To był prawdziwy labirynt! Nie wiem jak chłopiec mógł zapamiętać drogę do domu, bo dla mnie wszystkie korytarze były do siebie bardzo podobne. Po kilkunastu minutach dotarliśmy w końcu przed malutkie drzwi z drewna.Był tak małe, że trzeba było się schylić, aby móc przez nie przejść. To co ujrzeliśmy w środku było niesamowite! “Uszczypnij mnie Max, bo chyba śnię!”, powiedziała Gabrysia. Rzeczywiście, wyglądało to bardziej jak obraz ze snu niż rzeczywistość. Był to pokój dziecinny, ale nie byle jaki pokój. Zamiast pluszowych zabawek, po półkach skakały prawdziwe małpki, a nad sufitem latały ptaki o kolorowych pięknych piórach. W głębi pokoju siedziała sobie młoda dziewczynka przed komputerem. Komputer w samym środku dżungli? No tak, w naszych czasach wszystko jest możliwe ;) “Max, Gabrysiaa! Co wy tu robicie?!”, krzyknęła dziewczynka kiedy nas ujrzała. Skąd ona nas znała? Nie przypominałem sobie, abyśmy ja kiedyś spotkali… Nagle spojrzałem na ekran jej komputera i wszystko zrozumiałem! Dziewczynka właśnie bawiła się swoją lalką we Wrocławiu!

Nie wiedziliśmy co powiedzieć, bo cała ta sytuacja zdawała się byc tak nierealna. Max otworzyl swój plecak i wyjał z niego list. “Czy to ty jesteś córką agenta ze Scotland Yardu? Mamy dla ciebie list.” Max podał kopertę dziewczynce. “Tak, to chyba do mnie. Nazywam sie Emma. Czy to list od mojego taty? Ciekawe co chcial mi takiego ważnego powiedziec?’. Emma szybko otworzyla kopertę, wyjeła z niej zapisaną kartkę i zaczęła czytać na glos: ” Kochana Emmo, Jeżeli czytasz ten list, to znaczy, że nasi mali przyjaciele Cię odnaleźli. Pomyślałem, że będzie to dla Ciebie wspaniała niespodzianka, bo wiem jak ich lubisz. Dbaj o siebie i bądź ostrożna. Bardzo Cie kocham, Tata.”
Emma bardzo sie wzruszyła. Spojrzała na nas i powiedziała: “nawet nie wiecie jak się ciesze, że dostała list od taty i że to Wy go dostarczyliście aż tutaj. Jestem Waszą największa fanką!”

Zrozumieliśmy wtedy, że agent ze Scotland Yardu wysłał nas do dżungli meksykańskiej, aby sprawić przyjemność swojej ukochanej córce. Mimo iż ta podróż nie była łatwa, a Piramida Strachu nie była najprzyjaźniejszym miejscem na świecie, to bardzo się ucieszyliśmy, że możemy sprawić radość wielbicielce Wrocławiu! Emma była tak szczęśliwa, że cieszyliśmy się razem z nią. Gdy dowiedziała się, że jej nietypowy dom jest ostatnim miejscem, które odwiedzamy podczas naszej podróży dookoła świata, to urządziła nam małą pożegnalną imprezę! Tańczyliśmy, jedliśmy, śpiewaliśmy i bawiliśmy się z małpkami! To był fantastyczny dzień! Gdy słońce zaczęło zachodzić, zabrałem Gabrysie na szczyt piramidy. “Ta podróż była wspaniała,Gabrysia. bardzo się cieszę, że mogłem to przeżyć właśnie z Tobą.” Widok, który rozciągał się przed nami był przepiękny. nie mogliśmy sobie wyobrazić czegoś lepszego na zakończenie naszej wspanialej podróży. “Max, zachowałeś się dziś jak prawdziwy bohater! jesteś moim najlepszym przyjacielem i mam nadzieję, że czeka nas jeszcze wiele przygód!”, powiedziała Gabrysia i przysunęła się lekko w moja stronę. Gabrysia spojrzała mi w oczy i pocałowała w policzek. Złapałem ją za rękę i spędziliśmy jeszcze długa chwilę oglądając piękny meksykański zachód słońca…

To była piękna chwila. Postanowiliśmy zostać jeszcze kilka dni z Emmą, ale już jesteśmy gotowi do powrotu do wrocławia. Bardzo sie stęskniliśmy za Wrocławiem i za Wami,!

Do zobaczenia juz wkrótce.

Gabrysia i Max

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz