
Jesteśmy w Holandii!
Gabrysia zapragnęła sobie kupić parę tych śmiesznych drewnianych butów, które są jednym z symboli Holandii, a więc przyjechaliśmy aż tutaj – do krainy śmiesznych drewnianych butów!
To co mówisz, Max, nie jest do końca zgodne z prawdą… Ten kraj nazywa się tak naprawdę Królestwem Niderlandów. Holandia to tylko jego część.
Nieważne, Gabrysia. Wszyscy mówią “Holandia” przecież… Ale i tak chodziło mi bardziej o te śmieszne buty, niż o dokładną nazwę kraju… Ale dzięki za informację
Ach, te buty! Widziałam kiedyś w katalogu mody parę takich sabotów i po prostu wiedziałam, że muszę je mieć! Podobno są one teraz bardzo modne…
Nie znam się za bardzo na modzie, ale Gabrysi tak zależało, że nie mogłem jej odmówić tej przyjemności. Gdy przekroczyliśmy granicę, od razu pojechaliśmy do sklepu z pamiątkami. Obok było także wiele sklepów z serami. Holendrzy są znani na całym świecie ze swojego pysznego sera! Znane na cały świat Gouda, Edam, Leerdamer pochodzą właśnie z Niderlandów i biorą swe nazwy od miejscowości. Ale Gabrysię nie obchodziły żadne sery. Miała w głowie tylko jedno: drewniane chodaki! Wpadła jak huragan do sklepu z pamiątkami i poprosiła sprzedawców o parę najładniejszych holenderskich sabotów w jej rozmiarze. Ależ ona śmiesznie w nich wyglądała!
O czym ty mówisz, Max? Sam przyznałeś, ze nie znasz się na modzie. Wyglądały FAN-TA-STY-CZ-NIE! Szkoda tylko, że nie były wcale wygodne…
Dokładnie! Chcecie wiedzieć co się wydarzyło później? Musieliśmy szybko wrócić na dworzec, żeby pociąg nam nie uciekł. Ale Gabrysia w tych swoich śmiesznych butach poruszała się w tempie żółwia… Albo mógłbym porównać jej ruchy do kaczki, sam nie wiem… Tak czy owak, Gabrysia nie mogła normalnie iść i w końcu uciekł nam pociąg!!!
To był ostatni pociąg, które przejeżdżał przez tę miejscowość tego dnia. Na dworze powoli zaczynało się robić ciemno, więc wróciliśmy do sklepu z pamiątkami aby zapytać sprzedawców czy znają jakieś miejsce, gdzie możemy się zatrzymać na noc. Byli tak mili, że zaprosili nas do siebie! Podobno mieli wygodną kanapę w pokoju dziennym i mogliśmy się tam zatrzymać na tę noc. Gabrysia za nic nie chciała dzielić ze mną tej kanapy (mówi, że podobno chrapię…), ale nie mieliśmy wyboru…
Opowiem Wam resztę historii już niedługo! A wy znacie może Holandię? Byliście tu kiedyś? A może też próbowaliście jak Gabrysia chodzić w śmiesznych drewnianych chodakach?
PS:Holandia słynie również z wiatraków oczywiście drewnianych i tulipanów nie drewnianych hihihihi to zdięcie ich dotyczące:tyle że jest na góże
Do zobaczenia!
Max i Gabrysia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz