sobota, 22 sierpnia 2009

MAX SIĘ KOMPIE hihi

Witajcie !Opowiedzieliśmy Wam wczoraj o naszym pierwszym dniu w Berlinie. Było fantasycznie, ale gdy obudziłem się następnego dnia rano nie mogłem nigdzie znaleźć Gabrysi! Gdzie ona mogła się podziać? Może ktoś ją porwał? Wiecie, Pandy są rzadkim i zagrożonym gatunkiem… och a ja ciągle o tych pandach ja je tak bardzo Kocham. Wybiegłem z hotelu w piżamie i rozejrzałem się po ulicy. Chciałem przejść przez ulicę, by sprawdzić czy nie ma Gabrysi po drugiej stronie ale samochody zaczęły na mnie trąbić jak szalone! Czy oni nigdy nie widzieli człowieka w piżamie, czy co? Gdy udało mi się w końcu przejść na drugą stronę, wpadłem na nikogo innego tylko na .. Gabrysię! Szła spokojnym krokiem w stronę hotelu. Jak gdyby nigdy nic! Miała na twarzy wielki uśmiech, a w ręku trzymała papierową torbę. Poszłam kupić dla nas śniadanie, Max! Czemu jesteś taki zmartwiony? Za bardzo się denerwujesz…

Mogłaś mi powiedzieć, że wychodzisz!

Powiedziałam, ale spałeś jak niemowlak! Nie słyszałeś… Nic się nie stało, Max. Znalazłeś mnie już :)

Rzeczywiście, najważniejsze, że Gabrysia była cała i zdrowa!

Po tym małym porannym incydencie, poszliśmy zjeść śniadanie nad rzekę… jak się nazywa już ta rzeka?


Sprewa (czasem mówi się także Szprewa). Po niemiecku to Spree!

Dokładnie! Miałem to na końcu języka. Pływaliśmy więc wzdłuż Sprewy oraz wokół wyspy, na której mieściły się duże i różnorodne budynki.

Kapitan nam powiedział, że jest to Wyspa Muzeów. Max jednak niewiele słuchał bo był zajęty karmieniem kaczek. W pewnym momencie wychylił się tak bardzo, że wypadł za burtę! Niezręczna sytuacja, Max, prawda?

Wszyscy zazdrościli mi wspaniałej więzi, którą udało mi się nawiązać z kaczkami…

Jasne… Jutro mamy za to dla Was świetną niespodziankę! Zgadnijcie dokąd pojedziemy? DO POLSKI! Będziemy jechali pociągiem z Berlina! Będę uważać, aby Max nie wyskoczył przez okno … :)

Do zobaczenia!

Max i Gabrysia




PS:napisze może jeszcze dziś a może nawet za chwilkę bo chce mi się pisać. x D

trzymajcie łapy na pulsie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz