niedziela, 30 sierpnia 2009

Gabryśka i max WWWWW AZJI CZĘŚĆ/1

„Ni hao“!


W Chinach tak właśnie ludzie się witają! Oznacza to mniej więcej “Jak się masz?”. Chińczycy zapisują to w ten sposób:

ni_hao

To bardzo ładnie wygląda ale za nic nie mogę tego rozczytać… A wy umiecie coś po chińsku? :roll:
Podobno chiński to jeden z najtrudniejszych języków świata i samo pismo chińskie składa się z około 50 000 znaków! Jednym z języków chińskich jest język mandaryński i mówi nim ponad połowa mieszkańców Chin, czyli ponad pół miliarda osób! To bardzo dużo…

Jak się domyślacie, pierwsze miasto, które zwiedzamy tutaj to Pekin – nazywane także Běijīng, co oznacza dosłownie Północna Stolica. Mieszka tu bardzo dużo ludzi i ulice są zatłoczone o każdej porze dnia! Musimy uważać z Gabeysią, aby się nie zgubić w tym tłumie. Ponadto budynki są tu bardzo wysokie i aż szyja mnie rozbolała od patrzenia w górę! Centrum Jing Guang ma na przykład ponad 200m wysokości! Po twoich przeżyciach na wieży Eiffla Gabrysia, raczej tam nie wejdziemy ;)

Na pewno tam nie wejdę Max! :-? Musimy naprawdę uważać, aby się nie zgubić na ulicy… Nie wiem co bym zrobiła sama w Pekinie! To miasto jest ogromne i nie rozumiem napisów na ulicy! Chyba Chińczycy lubią bawić się w zgadywanki i wszystko zapisują szyfrem!

To nie jest żaden szyfr Gabrysia, tylko pismo chińskie tak właśnie wygląda. Zostało stworzone tysiące lat temu i służy do zapisu wielu języków Azji.

Ale gdzie są litery ?

Tu nie używa się liter jak w alfabecie łacińskim, Gabrysi. Chińczycy używają znaków, które w zależności od kontekstu mogą mieć różne znaczenia i wymowę. Zobacz, ten znak oznacza “Koń”:

chinesisch_pferd
Rzeczywiście! Są cztery łapy i ogon hihi :) To bardzo ciekawe Max! Skąd wiesz tyle rzeczy na temat chińskiego?

Wiesz jak bardzo lubię Kung Fu. W Wrocławiu cały czas ćwiczę tę sztukę walki. Pomyślałem, że skorzystam z pobytu w Chinach, aby nauczyć się jeszcze więcej na ten temat. Dlatego poczytałem kilka książek i nauczyłem sę paru znaków…

Ale Max, przyjechaliśmy do Chin, aby odwiedzić naszego pra-pra dziadka, a nie uczyć się Kung Fu !

Możemy połączyć te dwie przyjemności, Gabrysia! ;) Ale teraz ruszajmy w drogę, bo pociąg do Tybetu nam ucieknie!


Racja! Znacie moje pra-pra dziadka? Nie? Nie szkodzi, ja też go nigdy osobiście nie poznałam. Wyjechał z Krzelowa bardzo dawno temu, zanim jeszcze przyszłam na świat. To wielki podróżnik, który większość życia spędził na zwiedzaniu świata, tak jak my teraz! Jakiś czas temu dostałam od niego list, w którym zapraszał mnie do siebie, do Tybetu. Dziadek ma już swoje lata i osiedlił się w końcu na stare lata. Nie mogę się doczekać tego spotkania! Jestem bardzo podekscytowana! To chyba najstarszy człowiek jaką poznam, musi mieć teraz ze 100 lat, a może nawet więcej! Pewnie ma wiele ciekawych historii do opowiedzenia…

Bardzo lubię słuchać historii starszych dzieci i ludzi. Są to prawdziwe przygody, których można słuchać godzinami! Wy też lubicie słuchać opowieści dziadków i pradziadków?

Lecimy na pociąg! Napiszemy do Was już z Tybetu.
Do zobaczenia!

Max & Gabrysia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz